Mam pewnego kumpla, którego bardzo bawi to, że ja stawiam ludziom misy na ciele, uderzam w nie, twierdzę, że im się poprawia i biorę za to pieniądze. Witając się ze mną, stroi sobie żarty, układa palce w mudrę, czasem zaintonuje OM i śmieje się. Ze mnie :). Jakiś czas temu czułam się urażona, obrażona, bardzo smutna, zła, itp. Ostatnio śmieję się razem z nim. Choć cień smutku jeszcze pozostał….Po prostu lubię być rozumiana. Ale z czasem jego reakcja zaczęła mnie bardziej bawić. Oboje się śmiejemy, gdy jest mowa o mojej pracy. On śmieje się ze mnie, a ja z tego, że on tak zabawnie mnie parodiuje.
Czytaj dalej „Pewna historia … z masażem dźwiękiem w tle”