O kamertonach

BHP pracy z dźwiękiem, czyli czy można nieprawidłowo przeprowadzić sesję dźwiękową

Po jednym z moich Koncertów Relaksacyjnych podeszła do mnie pewna osoba, mówiąc: „w czasie koncertu czułam się bardzo dobrze.” I tu nastąpił opis wrażeń, które przetoczyły się przez Ciało i Umysł tej osoby, odnawiając i odświeżając jej podejście do życia. To było dla niej jak zaczerpnięcie świeżej, żywej wody lub haust świeżego powietrza po okresie przebywania w zatłoczonym, zbyt ciepłym pomieszczeniu, które wymagało przewietrzenia. „Jednocześnie,” powiedziała owa osoba, „zobacz na mój prawy węzeł chłonny. Wybiło mi coś na węźle chłonnym. Przed koncertem nie było problemu, a teraz węzeł chłonny jest znacznie powiększony.”

Zwykle w tego typu sytuacjach dźwiękoterapeuta mówi, że a) to normalne b) widać COŚ się oczyszcza. Po czym zostawia taką osobę z problemem. I tu sprawa może pójść dwutorowo. A)Dźwiękoterapeuta ma rację. „Coś,” co można w sumie dość precyzyjnie określić, faktycznie się normalizuje i samo się znormalizuje pod wpływem sesji dźwiękowej, która nadal gra w komórkach lub B) Sesja dźwiękowa czy Koncert zostały poprowadzone NIEUMIEJĘTNIE, czyli z niewystarczającą UWAŻNOŚCIĄ i dźwięk odsłonił głebszy problem, któremu należy się sprawnie i konkretnie przyjrzeć OD RAZU, aby nie wypuścić osoby „rozgrzebanej.”

I tu też wypada postawić pytanie: czy można zagrać/poprowadzić sesję nieprawidłowo/źle? Moja odpowiedź brzmi: „tak, można.”

Idźmy dalej.

„Czy można rozstroić organizm dźwiękiem?” – „tak, można.” „Czy można rozgrzebać kogoś emocjonalnie i nie zharmonizować, wypuścić go rozgrzebanym?” – „tak, można.” W związku z tym, że może tak być, musimy nauczyć się jak tego nie robić. Na kursach poruszam ten temat szczegółowo. Uczę, jakie symptomy możemy wychwycić w momencie, gdy zaczynamy grać niezgodnie z Energią naszego klienta lub energią grupy. Niestety zdarza się, i to dość często, że dźwiękoterapeuta w tego typu sytuacjach, przerzuca odpowiedzialność na swoich Klientów, mówiąc niejasno: „coś się w Tobie uwalnia… czyli tak musi być i tak jest dobrze.” I wypuszcza osobę niezharmonizowaną, samą… A tak być nie powinno!

W sytuacji takiej jak sytuacja z węzłem chłonnym, moim obowiązkiem jest sprawdzić, co się dzieje i pomóc takiej osobie. Nie należy tego tak po prostu zostawiać, mówiąc osobie odczuwającej dyskomfort, że ciało się oczyszcza i że tak ma być. Może tak być, ale nie musi. Naszym obowiązkiem jest to sprawdzić. Sprawdzamy, czy ciało faktycznie się oczyszcza i oczyści się samo, czy może ciało zgłasza głębszy problem do rozwiązania. Naszym obowiązkiem jest WIEDZIEĆ, JAK SIĘ TYM ZAJĄĆ, ABY NIE WYPUŚCIĆ OSOBY „ROZGRZEBANEJ.” Gdyż nie zawsze „samo się wszystko od razu naprawi.” Gdy komuś coś „wybije” po sesji czy koncercie, to mam zasadę żelazną, że nie wypuszczam osoby „rozgrzebanej.” I tego nauczam namiętnie! Wymagam od siebie, aby po moich sesjach lub koncertach każdy wyszedł zharmonizowany. Jeżeli po sesji czy koncercie pojawia się problem, to:

a) ważne, abym umiała, dla komfortu psychicznego i z szacunku dla mojego Klienta, określić, co to jest, o co chodzi

b)gdy ktoś zgłasza mi tego typu symptomy, używam krótkich procedur dźwiękowych które szybko i skutecznie diagnozują problem i wprowadzają harmonię.

W przypadku osoby, która miała ten symptom po moim koncercie, poprosiłam ją, żeby chwilę została i zbadałam za pomocą kamertonów jakiego rodzaju jest to problem. Dźwięk poprowadził nas do przestrzeni serca. Symptom „wybił” w węźle chłonnym, ale początek i zarazem rozwiązanie dla tej dysharmonii było w przestrzeni serca. „Tak, wiem dokładnie o co chodzi,” powiedziała z niejakim zdziwieniem ta osoba, wyjaśniając sprawę bardziej szczegółowo i „chcę sobie nad tym popracować, ale nie teraz i inną metodą.” Oczywiście, odrzekłam, szanując ten wybór. „Czy pozwolisz mi jednak wprowadzić harmonię do czasu aż zabierzesz się za tę sprawę?” zapytałam w myśl zasady: „nigdy nie puszczam do domu osoby rozgrzebanej., czyli niezharmonizowanej i niepewnej, co się z nią dzieje.” Odpowiedź była twierdząca. Ruszyłam z kamertonami, harmonizując tę przestrzeń w około 5 minut w sposób zgodny z wolą i wyborem mojej rozmówczyni. Symptomy dość szybko ustąpiły. #dźwiękoterapia#kamertony#kursokamertonach#kursdźwiękoterapii#gongi#solfeggio

Wyświetl statystyki i reklamy

Promuj

Komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *