Pewna osoba zapytała mnie ostatnio, gdzie może kupić sobie dobrą a zarazem niedrogą Misę Sercową, gdyż planuje zacząć używać jej dla siebie, dla swoich bliskich i być może dla innych. „Hm,” pomyślałam sobie, „jak odpowiedzieć, żeby nie zniechęcić, nie zabrzmieć arogancko, ale jednocześnie ostrzec… uświadomić…”
Praca z dźwiękiem w obrębie serca. wymaga pewnego obycia się z dźwiękiem oraz odpowiedniego podejścia do siebie. Wymaga w pierwszej kolejności EMPATII względem samego/samej siebie. I nie każdy tak po prostu to ma na podorędziu, gdyż edukacja w tym obszarze inteligencji emocjonalnej kuleje. Po prostu nikt nas nie uczy, jak sobie radzić z trudnymi emocjami, słabościami, porażkami z EMPATIĄ. Więc osądzamy emocje, zamrażamy emocje albo pakujemy je w różne zakamarki siebie czyli de facto swojego ciała, które z czasem sztywnieje i choruje …
Rzeczywistość w tym względzie raczej nas nie rozpieszcza… a brak empatycznego podejścia do własnych, trudnych emocji, gdy zaczynają one wychodzić na jaw, może wywołać kryzys. I podczas gdy kryzys sam w sobie nie jest zły, gdyż jest sygnałem i dopominaniem się o uwagę dla samego siebie/samej siebie, po co go generować, nie wiedząc jak go potem zharmonizować… Mówię o tym z własnego doświadczenia :). W przestrzeni serca większość, by nie powiedzieć, wszyscy mamy energetyczną TARCZĘ ochronną o większej lub mniejszej przenikalności. Zawsze napotykam na nią, pracując z dźwiękiem i muszę (tak, MUSZĘ) tu być wyjątkowo czujna we wspóldziałaniu z energią tej jakże cennej, ale i najczęściej zaczopowanej przestrzeni. Wokół serca gromadzi się cały konglomerat mechanizmów obronnych. Nasze ciało utrzymuje tę tarczę obronną, całą tę strukturę, aby uchronić się przed odczuwaniem bólu. Tu rezydują też trudne, zamrożone emocje; emocje, które nie zostały przez nas zmetabolizowane/przetworzone głownie na skutek tego, że ktoś je ocenił jako niewłaściwe („czemu się tak wydzierasz?” „nie płacz. Przecież nie ma o co.”; „skończ już tę histerię,” „jak można tak tupać nogami…,” itp.) A dźwięk zawsze działa! Misa Sercowa może zacząć proces demontażu owej tarczy obronnej i mechanizmów obronnych. Wówczas odsłaniają się nasze wrażliwe części, te najbardziej podatne na zranienia i rozczarowania. Dlatego właśnie trzeba do tego procesu podejść z należytym szacunkiem, z odpowiednią uważnością; wiedzieć jak uderzać w misę; wiedzieć, kiedy przestać i nie forsować potencjalnie uzdrawiającego dźwięku, gdyż tarcza może się jeszcze bardziej zacisnąć wokól serca i wywołać kryzys. Tu naprawdę trzeba wiedzieć, co się robi…
Miałam wrażenie, że osobie, która zwróciła się do mnie z tym pytaniem, nie spodobała się ta odpowiedź. Dopiero jak emocje po drugiej stronie ostygły, wyjaśniłam, że chodzi mi o jej dobro, że nie mam żadnego ukrytego interesu w tym wyjaśnieniu, atmosfera na szczęscie przejaśniała