Diagnoza mojego psa, Onyksa przedstawiała się czarno: z racji wieku ma przerośnięte serce, szumy w lewej komorze i kaszle astmatycznie. Leki natychmiast wydala. Nie idzie na farmakologiczne leczenie. Od dwóch dni kaszel tak mu się nasilił, że ledwo łapał oddech. Stan jego był dziś krytyczny. Weterynarz podeszła do niego z wielkim sercem i powiedziała, żeby być przygotowanym na najgorsze, bo „lepiej już nie może być.”
Hm…. nie będę opisywać, jak się z tym czułam…. Ale usiadłam przy stole, ogarnęlam emocje ( w miarę), po czym zaczęłam myśleć, które z moich instrumentów i zabiegów mogłyby mu pomóc. Jeszcze nigdy nie pracowałam z tak krytycznym stanem… Zaczęłam od Kamertonów. Pies od razu mocno się wyciszył, ale nadal oddychał bardzo płytko. Przestał kaszleć. Przy Kamertonie Sercowym/Płucnym zaczął się kaszel, który wyciszyłam Kwartą oraz Kwintą. Kaszel ustał. Ale serce nadal szalało. Sięgnęłam po grzechotkę. Ten tak prosty instrument, uwielbiany przez małe dzieci z racji tego, że mocno wycisza, ale i energetyzuje, tyle że harmonijnie cały system nerwowy zadziałał bardzo dobrze. Grzechotka wywołuje specjalne drgania w błonie komórkowej, które stabilizują pracę całej komórki. Jeżeli przywrócę komórce rytm zdrowia poprzez działanie na błonę komórkową, wpłynie to na cały organizm. Rytm i głośność grzechotania należy odpowiednio dobrać do potrzeb danego ciała, czy organu. I to już nie jest takie proste, ale poszło bardzo dobrze. Kaszel ustał cakowicie. Następnie sięgnęłam po instrumenty uziemiające. Ziemia, wiadomo, jest naszą baterią. Łącząc ciało naelektryzowane z Ziemią, oddaje ono lub przyjmuje odpowiednią liczbę ładunków ulegając zobojętnieniu. Genialnie sprawdza się to w przypadku problemów z sercem. Onyks od 4 godzin nie zakaszlał ani raz. Jest spokojny. Oddycha miarowo. Pogonił po ogródku. Teraz to ja potrzebuję ratunku … 🙂 😉. Uf! Ciekawe, czy będzie potrzebna dogrywka, kilka dogrywek czy może udało się sprawę załatwić za jednym zamachem