Masaż kręgosłupa dużą misą dźwiękową.
Misę przesuwam wzdłuż kręgosłupa. W każdym miejscu nasłuchuję. Rodzaj dźwięku, jaki wydobywa się z misy pokazuje mi, w jakiej kondycji jest dane miejsce: czy wymaga tego, aby rozbić zgromadzone w nim napięcia czy też jedynie dożywić to miejsce odpowiednimi wibracjami. A może najpierw trzeba porozbijać napięcia, a potem dożywić te miejsca? Te pytania towarzyszą mi podczas masażu. Stawiając misę na kości krzyżowej, jest dla mnie jasne, że powinnam popracować nad zharmonizowaniem i odblokowaniem przepływów limfy w nogach. W tym celu aktywuję drugą misę. Czyli dwie misy pracują teraz na ciele osoby, która słucha, obserwuje pracę dźwięku, odbiera wrażenia i cały czas harmonizuje sobie system nerwowy. Wycisza się i relaksuje podczas gdy odpowiednio dobrane dźwięki wykonują dla niej konkretną pracę. Dźwięk przy okazji dostraja też jej mózg poprzez synchronizację półkul mózgowych.
Misa zajmująca się przepływem limfy w kończynach dochodzi do prawego kolana. Czuję, że kolano to jest takie bardzo, bardzo biedne … jak by wiele przeszło. Potrzebuje ono dźwięków, które ukoją je, pocieszą, jak by chciały powiedzieć: „tak wiele za Tobą. Kochane kolano …. „; dźwięków, które przekażą mu uznanie za to jakie było dzielne i wspaniałe. Tyle bólu i udręki zniosło. Idę za tym zrozumieniem potrzeb tej części ciała. Kołyszę je dźwiękiem jak małe dziecko, które skaleczyło się i potrzebuje, żeby je pocieszyć, przytulić….powiedzieć, że już wszystko dobrze oraz uznać jego ból za realny i obdarować go empatią.
Przechodzę z misą harmonizującą limfę na drugą nogę. Dochodzę do kolana i słyszę zgoła inny komunikat: „żadnego pocieszania nie przyjmuję.” To kolano jest w diametralnie innej kondycji. Życzy sobie potwierdzenia mocnym, stanowczym dźwiękiem, że jest mocne, zdrowe i nie jest zainteresowane niczym innym jak tylko dobrostanem. Jest mocne i sprawne, było takie zawsze i takie już będzie … inny stan rzeczy go nie interesuje ….
Idę za tym przesłaniem. Po zharmonizowaniu przepływu limfy w nogach i tej zaskakującej pracy z kolanami, wracam do misy na kręgosłupie i z uważnością, wyczuciem, jakich użyć dźwięków, uderzam w misę, harmonizując pozostałe części kręgosłupa.
Po masażu rozmowa. Z rozmowy wynika, że prawe kolano jest po wielu trudnych przejściach, operacji i zabiegach.
Wszystko staje się jasne. Teraz rozumiem, że strzałem w dziesiątkę odczytałam potrzeby obu kolan . Cieszę się ze względu na te kolana, że mogłam im pomóc, na kręgosłup, którego dobrostan był połączony z dobrostanem kolan oraz na siebie, że moja praca jest adekwatna do potrzeb ciała osoby, z którą mam przyjemność pracować. Nadchodzi poczucie spełnienia. I radość
